czwartek, 15 stycznia 2015

CIĄŻA - DROGA DO SZCZĘŚCIA CZY POCZĄTEK KOŃCA?

Jest środek nocy, mam zdrowy powód by nie spać - wyrzucam zatem z głowy dawno obiecany tekst o zmianach w moim życiu. Jak wspomniałem działam w porze pełnej aktywności Morfeusza – w związku z tym w sypialni spokojnie śpią żona i mój dwumiesięczny Syn. Uspokajam ciekawskich i formalistów – nie mamy ślubu  a żona dla mnie to stan umysłu a nie formalność – tym bardziej, że owocem naszego bycia razem jest Leon: „ najprawdziwszy skorpion, zdrowy jak byk” – co raportowałem w euforii tuż po narodzinach pierworodnego. Zdrowy, radosny, komunikatywny i wyjątkowo urodziwy – najpewniej po Mamie (bo umówmy się, że nie po mnie – przynajmniej od pasa w górę póki co ;)

Narodzinom poświęcę dalej kilka zdań – tekst natomiast obiecałem poświęcić ciąży. Trochę by odetchnęli Ci, którzy byli mi przez wiele lat życzliwi, a po trosze dlatego by zachęcić do działania tych – znajomych i całkiem nie - którzy z różnych powodów się wahają….

Osławione dziewięć miesięcy oczekiwania, transformacja fizyczna, burza hormonów, zmiany, zmiany, zmiany… straszne czy śmieszne? Tak jak genetyka dowodzi, że nie ma dwóch jednakowych organizmów, tak – zapewne – nie ma dwóch jednakowych przebiegów ciąż… ja mam świetne wspomnienia – końcówkę ciąży obydwoje celebrowaliśmy z rozrzewnieniem wyliczając jej przyjemne aspekty. Moja Pani była do końca aktywna zawodowo, praktycznie samodzielna, radosna i wszystko co chcecie – inna sprawa, ze karmiłem jak tylko własnoręcznie mogłem najlepiej – no, posiłkowałem się czasem zewnętrznymi, ale bardzo zaufanymi źródłami. Zaznaczę, że działaliśmy i działamy w ramach bardzo ograniczonego budżetu – efekty są zatem spowodowane poświęceniem i dobrą wolą zaangażowanych elementów.

Poświęcenie i dobra wola… tak płynnie to wyszło spod pióra… ale zaczynam Wam przytaczać podstawowe elementy, których samiec hedonista (nawet najwrażliwszy) uczy się na nowo w oczekiwaniu na potomstwo. Nie wymaga to specjalnych poświęceń ani wyrzeczeń – uwierzcie ponad 40sto letniemu kawalerowi. Kluczem do sukcesu jest wybór parterki/partnera, miłość i dobra – a przynajmniej rosnąca – forma fizyczna. Dlaczego? – to mój sekret – bo wtedy łatwiej o siłę sprawczą… a o to chodzi w tym wszystkim. Zachcianki kulinarne? Bez dramatu, a i śmiechu przy tym kupa – w szczególności dla ogarniętego kulinarnie i zakupowo faceta. Humory? Da się przeżyć i przewidzieć – choć nigdy w życiu nie dostałem – i nie chce więcej – dostać takiego „opr” jaki zgarnąłem opóźniając powrót z „ostatniego nocnego rajdu po mieście kochanie” – wielki stres, nie warto ryzykować zdrowiem własnym ani dziecka – następnym razem inaczej to zaplanuję (wystarczy do deklarowanej godziny powrotu dodać 4 i wrócić przed – efekt zgoła odmienny;)))))

 Kobieta w takich sytuacjach jest tak nabuzowana hormonami, że atakuje Cie z „potrójną siłą wodospadu” – bez kontroli nad sobą i tym co czyni (co potem ze skruchą przyznaje) - Masakra. Szkoda zdrowia na kopanie się z żywiołem. Ona jest na etapie kreowania nowej istoty ludzkiej – możesz wówczas poznać kwintesencje wszystkich emocji, które zapisane ma w sobie człowieczek. Jeśli skondensujesz to w 20-to minutowej wymiane zdań… - uwierz, że wolałbyś sparing z Tysonem. Myśl, planuj, bądź mądrzejszy, wyprzedzaj fakty, miej dystans, bądź „lwem i lisem” jak mawiał Wieszcz.

Ciąża uczy pokory i reedycji swoich maksym i mądrości wszelakich. Choćbyś miał dumny status posiadacza 3-cyfrowego IQ (wow, Lol, whateva’) i twoje „myczki” sprawdzały się w dotychczasowym życiu – odpuść i zweryfikuj je. Natura bardzo sprytnie dała nam – mężczyznom – 9 miesięcy na zorientowanie się i zredefiniowanie siebie samych. To sporo. Bystrym wystarcza – mniej ogarnięci muszą ciężej popracować – sorry – taka jest kolej rzeczy. Przede wszystkim podczas ciąży w domu musi być „peace, love and harmony” – inaczej rozbuchana hormonalnie kobieta doprowadzi Cię bracie na skraj szaleństwa – a zabijać się nie będziesz bo świadomie nie płodziłeś sieroty. Jeśli nie wykończy Cię ciąża, to zabije Cię ojcostwo. Spokój i harmonia w ciąży to zdrowe i pogodne dziecko. Moje nie płacze – jest komunikatywne i stroi wesołe minki. Mogę pospać i nie mogę się od niego odkleić. Z braku wiedzy i z szacunku dla wielu par – pomijam kwestie związane z patologiami ciąży. Mam swoje zdanie, ale nie artykułuję go. Życzę wszystkim jak najlepiej: dobierajcie się rozumnie, z sercem i pielęgnujcie to!

Zbliżam się ku końcowi – jest 7-my miesiąc… dotąd żyłem w przeświadczeniu, że będę miał córkę. Myślałem: „Moja Kobieta jest taka słodka i dziewczęca, jak patrzę na nią widzę córkę – niech będzie – pies trącał to wspólne granie w piłkę”… koleżanki  wtórowały: „dziewczynki są milsze; będzie ci słodko” – no to ekstra – wchodzę w temat... Aż doszło do USG w 7-mym miesiącu – dotąd byłem utrzymywany w przekonaniu, że „raczej córka” (no comment) – i lekarz mówi: „córka???!!! Z takim fiutem??!!!” aż podskoczyłem z zaciśniętymi pięściami a moje „Yesss!!!” było słychać na korytarzu – jednak to wspólne granie w piłkę zwyciężyło….;)

Później już z górki i moje najfajniejsze skojarzenia…. wiązanie butów. Dla mnie to kwintesencja ciąży – symbol poświęcenia, pokory i cierpliwości. Wiążesz buty przyszłej Mamie – czy jest coś bardziej rycerskiego i znamionującego nadchodzące zmiany??? Niedługo małemu glutowi będziesz wiązał, uczył, poprawiał…. to naprawdę da się lubić.

Poród jest pierwszym kontaktem człowieka z "polityką prorodzinną państwa". Uwierzcie mi na słowo, aby nie przedłużać tego postu, a poświęcę tej tematyce kolejny krótki wpis – tytułem vademecum/modus operandi. Potem - na szczęście -  jest ciut lepiej, ale tylko w przypadku, jeśli urodzi Ci się zdrowe dziecko. Ze szczęścia nie zjadłem wszystkich rozumów – wyobraźnia działa – życzę Wam zdrowych dzieci, bo w tym kraju trzeba być zdrowym, by cieszyć się życiem.


I co? Morfeusz niebawem będzie kończył szychtę, więc muszę się i ja na chwile położyć, a Wam życzę wszystkiego dobrego w Nowym 2015 Roku – no i jeśli nie macie jeszcze dzieci, to je róbcie – tylko najpierw weźcie się za swoje życie i siebie samych, by robiąc dzieci – dać z siebie to co najlepsze. Siła!

Wszelkie prawa zastrzeżone ;)